Wielkie Wędrowanie
Zejście wielebnego Gottloba Adolpha podczas Wielkiego Wędrowania
Gildia Przewodników Sudeckich zorganizowała w dniach 18-20 lipca 2014 r. imprezę pod nazwą Wielkie Wędrowanie. Jest to już jej IV edycja. Niestety, długość trasy wynosząca 100 km to duże wyzwanie nawet dla wprawnych turystów.
Nic więc dziwnego, że wielu z nich nie dociera do planowanego miejsca zakończenia. Dlatego też organizatorzy zapewnili w tym roku kilka miejsc, po osiągnięciu których uczestnicy wędrowania mogli za darmo skorzystać z podstawionego środka lokomocji, by wrócić do Jeleniej Góry. 18 lipca przy jeleniogórskim Neptunie zebrało się ponad 100 osób chcących podjąć próbę pokonania swoich słabości. Dla upamiętnienia tego wydarzenia zrobiono pamiątkową fotografię. Wszak na mecie nie będzie takiej okazji.
Turyści prowadzeni przez Jarka Szczyżowskiego, przy dźwiękach bębnów, ruszyli ulicami Jeleniej Góry, by dotrzeć do kościoła pod wezwaniem Podwyższenia Krzyża Świętego. Jest to dawna świątynia zbudowana przez ewangelików jako Kościół Łaski.
To w niej doszło do tragicznego zdarzenia. Urzędujący tu pastor Gottlob Adolph znany był z tego, że wygłaszał płomienne kazania. Potrafił wpływać na nastroje słuchających go osób. Dlatego też wierni tak licznie przybywali na msze przez niego sprawowane. Feralnego dnia 1 sierpnia 1745 roku wygłaszał do wiernych kazanie popołudniowe, gdy piorun trafił w kościół. Ponieważ w tamtych czasach kazania wygłaszano z ambony, a ta miała podwieszony na stalowej linie baldachim, piorun dotarł aż tutaj, rażąc śmiertelnie pastora. Poparzeni zostali także wierni siedzący w pobliskich ławkach. Zdarzenie to było tak niezwykłe, że wybuchła panika. Wszyscy chcieli jak najszybciej uciec z kościoła. Wielu przypłaciło to zdrowiem. By upamiętnić lubianego przez wszystkich pastora, wykonano stosowny napis na płycie kamiennej ustawionej z tyłu kościoła. Tablica ta zachowała się do dzisiaj.
By z kolei przybliżyć osobę pastora przygotowano dziś kazanie, które wygłosił przebrany za duchownego gildianin. W odpowiednim momencie nastąpił huk jakby piorun walnął i pastor padł martwy. Oczywiście grzmot pioruna pochodził z pistoletu, z którego wystrzelił kapitan Jędrek z zamku Chojnik.
Po takich przeżyciach wszyscy ruszyli w stronę Paulinum, by później dotrzeć do zamku Bolczów, gdzie w nocy ponoć straszy. Stamtąd udali się do Miedzianki, miasta, które przestało istnieć zaledwie kilkadziesiąt lat temu.
Następnym ciekawym miejscem były Kolorowe Jeziorka, z których było blisko do Czarnowa. Później trasa wiodła przez Kowarską Przełęcz, Budniki, Karpacz, Grabowiec, Grodną do Staniszowa. To właśnie podczas nocnego zejścia z miejsca, w którym wygłaszał swoje przepowiednie Hans Rischmann, mieszkańcy Staniszowa widzieli kilkadziesiąt ogników poruszających się wzdłuż drogi prowadzącej do Mysłakowic. Jak było do przewidzenia, na metę do Bukowca dotarli tylko najwytrwalsi.
Krzysztof Tęcza