Szlak jeleniogórskich Jelonków
Gdy uczestnicy spotkania w dniu 29 sierpnia 2014 roku podjęli decyzję o włączeniu się do prac mających na celu utworzenie nowej atrakcji turystycznej w Jeleniej Górze, postanowili wyruszyć w teren, by osobiście sprawdzić, jakie obiekty powinny znaleźć się na szlaku nazwanym umownie Szlakiem Jelonków. Robocze spotkanie wyznaczono na 4 września. Chętni do wzięcia udziału w pierwszym spacerze spotkali się na parkingu koło starego cmentarza w Jeleniej Górze. Głównym organizatorem podjętych prac jest Anna Gużda, natomiast prowadzącym piszący te słowa.
Ponieważ pogoda była wyśmienita, od razu ruszyliśmy w drogę. Podzieliliśmy się naszymi wspomnieniami dotyczącymi miejsca, na którym obecnie stoi hotel Mercure, a dawniej był plac, gdzie spotykali się uczniowie i mieszkańcy Jeleniej Góry, by ruszyć wspólnie ulicami miasta w pochodzie 1-majowym. Niektórzy z nas pamiętają dom pogrzebowy zbudowany z czerwonego klinkieru, jaki stał jeszcze w latach 70. XX wieku na terenie cmentarza żydowskiego. Za mogiłami znajdowała się strzelnica sportowa.
Na starym Cmentarzu Komunalnym, po drugiej stronie ulicy, zaraz za wejściem pochowano w 1978 roku płk Wilhelma Kubsza, pierwszego kapelana Wojska Polskiego, który przeszedł szlak bojowy naszej armii w czasie II wojny światowej. Gdy został powołany do Domu Ojca, jego pogrzeb zgromadził pół miasta. Ludzie ruszyli w kondukcie żałobnym z kościoła garnizonowego, by dotrzeć do miejsca wiecznego spoczynku kapelana. Kilkadziesiąt metrów dalej pochowano kolejnego duchownego, tym razem wykonującego posługę pasterska w kościele św. Erazma i Pankracego. To Dominik Kostial. Ci, którzy go pamiętają, zgodnie mówią, że był on niezwykle przyjaznym i uśmiechniętym człowiekiem, który znany był z tego, iż kieszenie w jego sutannie były tak głębokie, że mieściły olbrzymie ilości cukierków, którymi zawsze po mszy częstował dzieci.
Naszym pierwszym celem było Wzgórze Kościuszki, będące bardzo ładnym parkiem. Niedawno wykonano tu spore prace remontowe i porządkowe. Nie zawsze jednak było tu tak ładnie. Początkowo miejsce to nie cieszyło się zbytnią popularnością. Istniała tu bowiem widoczna z daleka szubienica. W tamtych czasach wzgórze nie posiadało szaty roślinnej. Dopiero pod koniec XVIII wieku żona burmistrza Jeleniej Góry Friederika Helena Schönau rozpoczęła pierwsze nasadzenia. Od tej pory góra stała się parkiem, do którego przybywało wielu mieszkańców. Delektowali się oni pięknymi widokami. Aby upamiętnić ten fakt, burmistrz ustawił w parku obelisk dla swojej żony. Po tragicznej śmierci burmistrza wdzięczni mieszczanie ufundowali pomnik dla niego. Był on tak ładny, że w obawie o jego los jakiś czas temu przeniesiono go na teren Muzeum Karkonoskiego.
Zanim jednak zeszliśmy do muzeum, udaliśmy się jeszcze do mającego ponad 100 lat przekroju geologicznego Sudetów Zachodnich, jaki zbudowano tu według projektu prof. Georga Güricha z Wrocławia. Obok zupełnie niedawno miasto ustawiło ogólnie dostępną siłownię. Warto zatem tu przybyć by trochę poćwiczyć.
Od Muzeum Karkonoskiego, zbudowanego także 100 lat temu przez Towarzystwo Karkonoskie, dzielą nas tylko dwie ulice do teatru. Obiekt ten, ze względu na jego nienaganny stan po zakończeniu II wojny światowej, stał się miejscem, w którym swoją karierę zaczynali niemal wszyscy znani aktorzy i reżyserzy, jakich mieliśmy w okresie powojennym.
Kolejnymi punktami na wytyczanej trasie są Książnica Karkonoska oraz Filharmonia Dolnośląska w Jeleniej Górze. Ale to nie wszystko. Naprzeciwko biblioteki znajduje się budynek, w którym ponad sto lat temu odbył się pierwszy w historii pokaz żywych obrazów. 115 lat po tamtym wydarzeniu zorganizowano tu ponowne wyświetlanie tych samych niemych filmów co za pierwszym razem. Było to bardzo ciekawe wydarzenie.
Niektórzy przypominają sobie, że to tutaj stał kiedyś pomnik wzniesiony ku czci żołnierzy radzieckich. Obecnie stoi on na cmentarzu jeleniogórskim. Kiedyś miało miejsce niezwykłe wydarzenie z nim związane. Otóż któryś z motorniczych zarzucił na ów pomnik stalową linę i ruszył swoim tramwajem. Niestety, czy to z niewiedzy, czy z pośpiechu, lina została źle założona. Tramwaj zamiast przewrócić pomnik. sam wyskoczył z torów. Nie muszę dodawać, że czyn ten nie spotkał się z pochwałą przełożonych owego motorniczego.
Idąc ul. Długą przechodzimy koło ładnego budynku, który gdy był remontowany zawalił się grzebiąc pod gruzami kilka osób. Na końcu ulicy znajduje się Rynek, a na nim ratusz oraz fontanna z Neptunem. Same kamieniczki to tylko zabytkowe fasady, gdyż w okresie powojennym pozostałe ich części zostały zbudowane od podstaw.
Gdy postanowiono zlikwidować jeżdżące po mieście tramwaje i zamieniono je na autobusy wprowadzono na pewien czas odkryte pojazdy do przewożenia turystów. Nazywano je jelonkami. Dzięki nimi można było poznawać atrakcje Jeleniej Góry. Niestety szybko wycofano się z tej oferty.
Bardzo ciekawym jest kolejny odwiedzany przez nas obiekt. To kościół św. Erazma i Pankracego. Obecnie świątynia ma rangę Bazyliki Mniejszej. Warto wejść do środka by obejrzeć zabytkowe stalle. Zapewne nie ma mieszkańca Jeleniej Góry, który nie zna tej budowli. Ja, mimo iż z powodu zamieszkania należałem do innej parafii, właśnie tutaj przeżyłem jeden z najważniejszych dni mojego życia. W sylwestrowy śnieżny wieczór poślubiłem poznaną podczas górskiej wycieczki dziewczynę (Anię).
Niektórzy mieszkańcy pamiętają jeszcze wznoszącą się w pobliżu synagogę. Została ona rozebrana. Nieco dalej, przy ulicy Konopnickiej znajduje się kościółek św. Anny z umieszczonym w murze krzyżem pokutnym oraz Baszta Wojanowska. Obok możemy podziwiać Bramę Wojanowską przeniesioną ponownie na swoje miejsce z terenu Mechanika, gdzie znajdowała się przez wiele lat. Bardziej spostrzegawczy dojrzą zapewne półokrągłą wnękę na budynku przy przejściu do kościoła. Stała w niej kiedyś butla z gazem, gdyż na rogu budynku w upalne dni ustawiano saturator, z którego można było kupić wodę z sokiem nalewaną do szklaneczki.
Dalszy spacer wiedzie najciekawszą ulicą miasta. Na samym początku, na placyku ustawiono pięknego jelonka. Jest on prawdziwą ozdobą. Tak samo jak budynek domu towarowego. Kiedyś ulica ta była ozdobiona kolorowymi neonami. Wieczorami, gdy były one zapalone, wiele osób przychodziło tu, by je podziwiać. Niektórzy pamiętają jeszcze bramę, w której znajdował się zakład nabijania wkładów długopisowych, punkt repasacji pończoch czy znany grawer. Dzisiaj na wysokości dawnego kina Marysieńka naszą uwagę zwraca sporych rozmiarów rzeźba byka. Jest to przedstawienie Europy. Tuż obok w aptece dostrzeżemy stare szyby z wygrawerowanymi na nich jeleniami. A nieco dalej, na ścianie cerkwi, dwa kolejne krzyże pokutne.
Naszym następnym celem jest Kościół Garnizonowy, obecnie Sanktuarium Krzyża Świętego. Świątynia ta jest bliska sercu wielu jeleniogórzan. Ja, mieszkając w pobliżu, także uczęszczałem tutaj na lekcje religii, które prowadził ksiądz Tadeusz. Dał się on poznać jako dobry organizator, gdy doprowadzili do wzniesienia kościoła św. Wojciecha na Zabobrzu. Nasz kościół jest tzw. Kościołem Łaski, wystawionym dla ewangelików. Łaski gdyż za zezwolenie na jego wybudowanie wierni musieli sporo zapłacić. Świątynia ta została wyposażona w organy umieszczone na balkonie nad ołtarzem. Są one jednymi z większych. Wokół kościoła znajdują się odnowione niedawno bogato zdobione grobowce zamożnych rodzin mieszczańskich. Najdziwniejszym wydarzeniem w dziejach świątyni była tragiczna śmierć wielebnego Gottloba Adolpha podczas wygłaszania kazania, kiedy to został on śmiertelnie rażony piorunem.
Ponieważ spacer nasz okazał się wyjątkowo długi, a w pierwotnym założeniu mieliśmy jeszcze dotrzeć do pałacu Paulinum, postanowiliśmy skrócić go i udaliśmy się ulicą Nowowiejską w stronę basenu miejskiego, tak by powrócić do pozostawionych przy cmentarzu samochodów. Wygląda na to, iż pierwotnie planowaną trasę trzeba będzie nieco skrócić. Ale właściwe decyzje zostaną podjęte na kolejnym spotkaniu.
O wynikach tego spotkania poinformuję już wkrótce.
Krzysztof Tęcza