Na szlaku Drogi Sudeckiej św. Jakuba
Już po raz trzynasty, w dniu 6 maja, liczna grupa sympatyków lubańskiego Klubu Przyjaciół „CAMINO” wraz ze swoim przewodnikiem i duchowym opiekunem ks. Markiem Kurzawą oraz towarzyszącym nam po raz pierwszy ks. Józefem Olechowskim z Radostowa wyruszyło na pielgrzymi szlak św. Jakuba. Tym razem droga poprowadziła nas z zapory wodnej w Pilchowicach do Lubomierza.
Wyruszyliśmy z samego rana spod kościoła w Uniegoszczy korzystając z pomocy sprawdzonego przewoźnika – lubańskiego PKS. Autobusy dowiozły nas nad samą zaporę skąd wyruszyliśmy na szlak. Potęga zapory wodnej oraz spokojnych tym razem wód Bobru robi wrażenie i nakazuje szacunek dla przepięknej rzeki majestatycznie toczącej swoje wody pośród wzgórz.
Pierwszy przystanek to stareńki, XV wieczny kościółek św. Jakuba i Katarzyny (Aleksandryjskiej) w Radomicach. Wewnątrz znajduje się arcydzieło sztuki sakralnej, bezcenny ołtarz drewniany – tryptyk z 1461 r. przedstawiający m.in. Madonnę z Dzieciątkiem, dzieło mistrza Dawida Grosmana z Jeleniej Góry. Sama wieś Radomice słynie z bogatej historii. Położona na szlaku kupieckim (znalezione monety z czasów rzymskich) słynęła z bogactwa geologicznego – złoża złota, minerałów, a nawet kopalnia uranu i źródło geotermalne.
Po uczestnictwie w krótkiej mszy świętej ruszyliśmy na szlak. Z Radomic malowniczymi wzniesieniami dotarliśmy do Wojciechowa. Tam krótki popas obok starej, pięknie przyozdobionej ludowym rękodziełem chaty, gdzie siedząc na studni nieufnie odprowadzał nas wzrokiem rudy kocur. Atmosfera iście bajkowa.
Ostatni etap pielgrzymki do przejście szosą z Wojciechowa do Lubomierza. Stolica polskiej komedii przywitała nas już niestety zachmurzonym niebem. Krótki grill i zwiedzanie świątyni. A w środku – prawdziwe cuda. Wystrój wnętrza, odkryta niedawno pewnie jedna z największych w Europie kolekcja relikwi świętych (w tym apostołów), podobnie ogromna (grubo ponad stu) kolekcja ornatów, feretronów, sztandarów, z których najstarsze mogą pochodzić z XIV w. Po świątyni oprowadzał nas przewodnik wraz z ks. proboszczem, którym serdecznie dziękujemy za możliwość obejrzenia zabytków.
Tyle historii. A potem w autobusy i do domu. Następna wyprawa zapewne już jesienią. A gdzie tym razem droga powiedzie? Na dziś odpowiedź na to pytanie zna zapewne tylko św. Jakub.
Jarosław Ludowski