A w górach już jesień…
Tradycyjne „Pożegnanie Lata” odbyło się w minioną sobotę sobotę 21. września, tuż przed równonocą jesienną, z 22 na 23 września 2013 w Stacji Turystycznej ORLE w Górach Izerskich. Podobnie, jak w poprzednich latach, Towarzystwo Izerskie zaprosiło do Orla miłośników gotowania gulaszu w kociołkach nad ogniskiem, którzy wystartowali w konkursie na najsmaczniejszą potrawę upichconą tą metodą (zgodnie z regulaminem – z własnych, przywiezionych „wsadów do kotła”). Jednak kociołek to jedno, zaś prawdziwy kunszt tworzenia i degustacji nalewek to drugie! Też były a jakże! Jakie? – przekonajcie się oglądając naszą fotogalerię.
Organizatorzy zaprosili niżej podpisanego już na początek imprezy, zapewne dla zaostrzenia apetytów proponując turystom przybyłym w pogodę nie najlepszą, strawę duchową, czyli spotkanie autorskie. Opowiadałem zatem na Orlu o swojej najnowszej książce pt.: ZAPOMNIANE TAJEMNICE KARKONOSZY. To miejsce, gdzie zawsze coś nowego pokazuję, zaś rzecz o Karkonoszach obiecałem przedstawić jeszcze na powitanie lata. Jednak nałożyły się w maju terminy i musiałem z książką być w Jagniątkowie, na Nocy Muzeów, wyjątkowo długiej. Obiecałem „Orlętom”, że pojawię się na koniec lata i słowa dotrzymałem, przywożąc z sobą coś jeszcze.
Tym „czymś” była najnowsza książka Henryka Piecucha „NIESPOKOJNA GRANICA”, wspominki osobiste znanego autora, pułkownika, a przed laty dowódcy strażnicy WOP na Orlu właśnie. Poproszony przez autora, który z powodu choroby nie mógł być obecny na spotkaniu, odczytałem jego „słowo na sobotę” do zgromadzonych. Rzecz była i o najnowszych książkach Piecucha, i „o egzystencji” – jak szepnął mi po spotkaniu jeden ze słuchaczy.
Postanowiłem – za zgodą autora – list upublicznić, bo takie miejsce jak Orle na to zasługuje. I jego gospodarz, Stach Kornafel, który widzi zapewne sens swych poczynań na połaci między Izerą a Kamionkiem. My widzimy i raz jeszcze mówimy – dziękujemy Ci Staszku, żeś w tak pięknym miejscu się osadził, gdzie i niebo najczystsze pełne gwiazd i… astronomów usiłujących je wypatrzeć. Ktoś myślałby jeszcze niedawno, że to w ogóle będzie możliwe? Tak przy okazji – zauważyłem, że Orle i okolice doczekały się całkiem pokaźnej literatury w ostatnich latach, najobfitszej w Sudetach i chyba nie tylko.
A Orle jesienią? Też jest piękne!
Tekst i zdjęcia: Janusz Skowroński