Popełniamy grzech zaniechania
W Karkonoszach w XIX w. zaczęła się nowoczesna turystyka w Europie. Tutaj w Jeleniej Górze powstał w 1817 r. pierwszy w Europie Korpus Przewodników Górskich Tragarzy Lektyk i Bagaży. W regionie stworzono Halę Legend, powstało wiele atrakcji. Czy dziś promując nasz region, potrafimy czerpać z tych historycznych wzorców? Popełniamy od paru pokoleń biblijny grzech zaniechania.
Nasze góry są naprawdę wyjątkowe. Należy przywołać postać Ducha Gór, Pana Jana, Karkonosza, Rübezahla. Są to jedyne góry, które mają takiego władcę. W innych górach pojawia się lokalny zbójnik Janosik, pojawia się dobry zbójnik Dobrosz w Karpatach, ale Ducha Gór nie ma. To jest wielki walor Karkonoszy, o którym zapominamy. Wpływ na to miały fatalne decyzje władz w pierwszych latach powojennych.
Ducha Gór uznano za postać germańską i jego los, zdaje się, był już wtedy przesądzony. Pierwszą książką wydaną już na polskim Dolnym Śląsku było dzieło Józefa Sykulskiego Liczyrzepa zły duch Karkonoszy i Jeleniej Góry, opublikowane w sierpniu 1945 r. Ale zniszczono później Sagenhalle, czyli Halę Legend w Szklarskiej Porębie, zniszczono wszelkie związane z Duchem Gór symbole. Karkonoski Duch Gór był znany chyba tylko z taniego wina „Liczyrzepa” i gry liczbowej „Liczyrzepka”, ale mało kto utożsamiał te nazwy z Duchem Gór Karkonoszy.
Sytuacja zaczęła się zmieniać stosunkowo niedawno, bo w latach 90. XX w. Dziś legendarny władca Karkonoszy jest już rozpoznawalny. Uwolnił się z kajdan nałożonych mu po wojnie. Pamiętajmy, że Duch Gór, choć jest postacią fikcyjną, jest najbardziej znanym obywatelem Dolnego Śląska. Nie jest nim kamienny niedźwiedź z góry Sobótka.
Duch Gór z pewnością jest postacią ważną, choć dziś częściej sprzedawane są w kramach z pamiątkami góralskie ciupagi niż laski Karkonosza z kryształem górskim. Jest to kwestia edukacji regionalnej, której nam brakuje i brakowało. Mam nadzieję, że chociażby Karkonoska Wyższa Szkoła Zawodowa rozważy wprowadzenie takiego obowiązkowego przedmiotu.
Dostrzegam tu jeszcze jeden problem. By promować i wykorzystywać wspomnianego Ducha Gór, sami musimy uwierzyć, że to jest nasz symbol. Jeżeli będzie on dla nas obcy, pogardzany, to nic z tego nie wyjdzie. Dziś jednak spotykamy tę postać na koszulkach, skwerach, w biżuterii. Jest coraz bardziej nasza.
Do tego nie tylko postać Karkonosza czyni nasze góry wyjątkowymi. Przecież mamy tradycje walońskie, tradycje poszukiwaczy skarbów, tajemne znaki, legendy. Z tego też powinniśmy korzystać w działaniach promocyjnych. Kolejnym elementem jest tradycja laborancka, ziołolecznicza, jest też hutnictwo szkła.
To właśnie tutaj, u nas, w Górach Izerskich przebiega największa w Europie żyła czystego kwarcu. Ciągnie się od Piechowic daleko za Nové Město pod Smrkem. To właśnie ona przyczyniła się do rozwoju szklarstwa. Przypomnę, że Herzoga „Rubinowe serce” miało rozgrywać się w zamyśle scenarzysty w dzisiejszej stacji turystycznej „Orle”, gdzie kiedyś funkcjonowała huta szkła. Czyli trochę pomysłów jest. Zróbmy jednak szybki test. Kiedy wymieniamy nazwy regionów w Europie, tych bardziej znanych, w myślach pojawiają się sery, szkło, kryształy, napoje, znana drużyna piłkarska. Budują się różne dobre skojarzenia. Kiedy mówimy Karkonosze, to co się pojawia, jakie skojarzenie?
Dopóki nie zaczniemy mówić głośno o tym, czym jesteśmy bogaci, dopóki nie wypracujemy własnych wzorców, dopóty o skojarzenia będzie trudno. Dobrym przykładem naszej niemocy są próby tworzenia stroju ludowego. Wszystkie dotychczasowe zakończyły się fiaskiem. Bo jaki mamy wybrać? Całkiem nowy? Niemiecki, przedwojenny strój karkonoski? Czeski? Stroje, które nasi przodkowie przywieźli z Małopolski czy zza Buga? Który z nich będzie karkonoski i będzie nasz?
Chyba nie ma sensu wracać do stroju historycznego. Moglibyśmy chodzić w szerokich spodniach z lnu, w koszulach z jakimś elementem ludowym, jak wspaniały haft z Zachełmia, do tego jakaś prosta, lekka kamizelka i kapelusz. Strój mamy gotowy. Każda gmina mogłaby dołożyć swój element, w postaci broszy, kamienia półszlachetnego czy jakiejś ozdoby. Wspólnie z Czechami można to stworzyć.
Myślałem kiedyś o wspólnym, polsko-czeskim projekcie unijnym, z którego środków można by było ubrać na początek włodarzy gmin, samorządowców, może także restauratorów czy taksówkarzy. Moim zdaniem potrzebujemy takiego stroju, elementu budującego naszą tożsamość. Prawda jest taka, że tę tożsamość musimy stworzyć. Może to się stać samoistnie, co musi trwać, możemy też ten proces świadomie wesprzeć. Jeśli będziemy czuć, że to są nasze góry, to łatwiej będzie o nie dbać i je promować. Karkonosze muszą przestać być górami bez górali.
Dziękuję za rozmowę.
Z historykiem i regionalistą dr. Przemysławem Wiaterem rozmawiał Piotr Słowiński.
KARKONOSZE 4(290)/2017
Zachęcamy do prenumeraty wersji papierowej czasopisma „Karkonosze”.