Pachnące kamienie
Tak właśnie wyglądają słynne „fiołkowe kamienie”, które w XVIII wieku stanowiły wielką atrakcję turystyczną. Okazy pokryte pomarańczowym nalotem były nawet sprzedawane w specjalnych pudełkach. Dlaczego? Otóż lekko ogrzane przez potarcie dłonią lub uderzenia innymi kamieniami, wydzielały zapach przypominający fiołki.
„Rdzawe na głazach porosty, Co woń roznoszą fiołków” – napisał Adam Asnyk w jednym ze swych wierszy poświęconych przyrodzie Tatr. Jednakże nie o porost tu chodzi, a glon Trentepohlia jolithus, swą rdzawą barwę zawdzięczający karotenoidom. Mamy go również w Karkonoszach.
Co ciekawe, na Łabskim Szczycie, który w Czechach nosi właśnie nazwę Violík, glon Trentepohlia jolithus nigdy nie występował. Jego nazwa wzięła się stąd, że turystów, którzy żałowali pieniędzy na zakup „fiołkowego kamienia” w podkarkonoskich miejscowościach, miejscowi sprzedawcy odsyłali na poszukiwania wskazując odległy szczyt Violíka.
Jeśli ktoś rzeczywiście postanowił znaleźć tam okaz dla siebie, musiał wrócić z niczym. Gatunek ten preferuje bowiem niższe położenia, a zwłaszcza w doliny potoków, gdzie panuje wysoka wilgotność powietrza.
KPN