Niepylak Apollo
Zakończył się najbardziej spektakularny etap hodowli niepylaka apollo w Karkonoskim Banku Genów w Jagniątkowie. Niestety wszystkie nasze motyle po ciężkiej pracy odeszły na zasłużony odpoczynek. W tym roku mogliśmy się bardzo dużo nauczyć w praktyce o cyklu rozwojowym tego bardzo rzadkiego gatunku.
Na początku hodowli była wielka niecierpliwość i wyczekiwanie, kiedy małe gąsienice wielkości przecinka w tekście zaczną żerować i rosnąć. Wiedzieliśmy, że przez około miesiąca gąsienice będą tylko wygrzewać się na starych kwiatostanach rozchodnika i nic więcej się nie będzie działo, ale ludzka niecierpliwość chciała już, teraz. Kiedy mogliśmy zobaczyć pierwsze wgryzy na siewkach rozchodnika odetchnęliśmy z ulgą, a rozwój gąsienic nabrał tempa toczącej się kuli śniegowej.
Później wszystko szło jak w zegarku i zgodnie z przepisem. Pierwsze z poczwarek wyszły samce, a po tygodniu z pozostałych poczwarek już tylko samice. Bardzo zaskakujące okazało się to, że niepylak od razu wiedział, że jest w górach i w jednym cyklu przestawił całą swoją fenologię z nizinnej na górską. Różnica w rozwoju pomiędzy populacją mateczną z Sycowa od naszego mistrza Jerzego Budzika a naszą z Jagniątkowa wyniosła 3 tygodnie. Owady dostosowały się do warunków górskich i przesunęły moment wylęgu motyli i rójki na późniejszy cieplejszy okres. Czysta magia przyrody, która udowadnia jak niewiele czasami wiemy o działaniu wszystkich trybików w przyrodzie…
Patrzymy z nadzieją w przyszłość. Ciężka praca naszych podopiecznych zaowocowała siedmiokrotnym wzrostem liczebności jaj w stosunku do startu hodowli. W tym roku zrobiliśmy mały krok do przodu. Trzymajcie za nas kciuki w przyszłym roku, bo cały czas czujemy ciężar odpowiedzialności za naszych podopiecznych i niepewność co będzie dalej.
Pragniemy podziękować wszystkim osobom zaangażowanym w hodowlę: pracownikom, wolontariuszom, a w szczególności Jerzemu Budzikowi, bez którego pomocy i bezcennych uwag nie powstałaby nasza hodowla.
KPN