Günter Möhwald (1934-2021) – wspomnienie
15 lutego 2021 roku odszedł od nas Günter Möhwald, człowiek Gór Izerskich, ich znakomity znawca i pasjonat. Tak, Góry Izerskie były pasją jego życia. Nie mogło być inaczej, bo w ich sercu, w nieistniejącej dziś wiosce Gross Iser 28 lipca 1934 roku Günter Möhwald urodził się. Jak nikt inny znał jej historię najdokładniej i każdemu, kogo ona interesowała, służył swą wiedzą i pomocą.
Już nie pamiętam, jak Go poznałem. Wydaje się, że znałem Güntera „od zawsze”, dwadzieścia lat z okładem. Zbierając materiały i pisząc swoje pierwsze teksty o Górach Izerskich, chyba Wiesia Polańska z „Chatki Górzystów” powiedziała mi o Nim. Zadzwoniłem do Zittau i… nagrałem się na sekretarkę. Za kilka dni Günter oddzwonił a po kilku dniach spotkaliśmy się. Spotykaliśmy się regularnie i bardzo często – w jego Zittau, w moim Lubaniu. Zabierał mnie i moją rodzinę na wyprawy w Jego Góry Izerskie po obu stronach granicy, wyprawy inne niż zwykle. Bo nikt inny nie miał takiej, jak On wiedzy. Pochłaniałem tę wiedzę, której wcześniej nie wyczytałem w żadnym przewodniku. Podziwiałem Güntera, kiedy z uporem na ruinach nieistniejącej Gross Iser stawiał tabliczki z numerami domostw. Czy kiedy na ścianach neue Schule (którą wiele lat po wojnie nazwano „Chatką Górzystów”) umieszczał tablice ze zdjęciami i historią wsi. Albo w 2006 roku, kiedy z Jego inicjatywy postawiliśmy pamiątkowy kamień poświęcony Paulowi Hirtowi, ostatniej ofierze wojny w Górach Izerskich, bo kuzynka Erna wreszcie przełamała się i mogła opowiedzieć tę tragiczną historię. Czy kiedy na podejściu do Stogu Izerskiego ufundował wraz z żoną Ingą pamiątkową ławeczkę dla turystów. Były też i tematy wesołe – to od Niego dowiedziałem się o izerskich tajemnicach masła i nalewki (Isebutter i Iserbitter), kiedy pokazał rosnące zioła, dające niepowtarzalny aromat. Dużo jest tych wspomnień…
Nadszedł taki moment, że ilość wysłuchanych relacji Güntera, udostępnionych dokumentów i zdjęć z Jego bogatego archiwum zachęciła mnie do napisania „Tajemnic Gór Izerskich”. Książkę, którą – bo nie mogło być inaczej – zadedykowałem właśnie Jemu „w podzięce za wszystko, co czyni dla Gór Izerskich”. Widziałem, jak na jej premierze u Michała Rutkowskiego w „ Tyrolskiej Chacie” , był tym zaskoczony i wzruszony. Miał trudne ale ciekawe dzieciństwo. Poszedł do szkoły w swoim Bad Flinsberg, bo ojciec był jednym z dziewięciu, który w połowie lat trzydziestych wspólnie z kolegami, wybudowali osiedle domów na zboczach Sępiej Góry. Ale nieustannie ciągnęło go do babci w góry. Ojca stracił wcześnie, około 1942 roku wcielony do wojska, zginął gdzieś nad jeziorem Ładoga. Günter nigdy nie dowiedział się, gdzie został pochowany. W 1946 roku musiał opuścić swoje rodzinne strony. Poprzez Kleinwelka, Lipsk trafił do Zittau, gdzie zamieszkał i pracował. Choć nieustannie ciągnęło Go w Góry Izerskie. Pewnie by tu ponownie zamieszkał ale żona… zagroziła rozwodem! Pierwszy raz powrócił w swoje strony dopiero w 1963 roku. To, co zobaczył z tętniącej życiem wsi, było dla niego szokiem. Na ile to było możliwe, przywracał później pamięć o Gross Iser, tamtych ludziach, zdarzeniach i historii. Miał w Świeradowie całkiem liczną rodzinę, bo w tu pozostała ciotka Marta, siostra ojca, która wyszła za mąż za Polaka. Później, gdy zmieniły się czasy, wielokrotnie tu powracał. Miał w Świeradowie wielu przyjaciół, wśród leśników, nauczycieli czy władz miasta. Był powszechnie znany i lubiany. Można Go było spotkać na szlaku przy zapomnianych kamieniach przydrożnych, które pieczołowicie odnawiał, w szkołach, kiedy uczniom opowiadał o lokalnej historii i wysoko w górach, gdzie choćby przy ruinach domu Tappera przybijał tablicę przypominającą, skąd sławny Karl Maria Weber czerpał inspirację do swojego „Wolnego strzelca”.
Jeśli ktoś budował mosty do prawdziwej przyjaźni między ludźmi, dawnymi i obecnymi mieszkańcami Gór Izerskich, to taką osobą był niewątpliwie Güntera. I tak Go zapamiętajmy.
Pogrzeb Güntera Möhwalda odbędzie się w środę 12 maja o godz. 14.30 na cmentarzu przy Görlitzerstrasse 55 w Zittau.
Janusz Skowroński